Kilka dni wcześniej na fanpejdżu zdawkowo wspomniałam o robieniu pieprznych zdjęć. Ilu z Was skojarzyło co dokładnie mam na myśli? Rąsia w górę 😉
Słowa mają moc, o tym się przekonałam przy okazji narzekania, że Westwing mnie nie lubi. Tak długiej przerwy w zamówieniu u nich czegokolwiek nie miałam od dawna. Zaledwie dwa dni później nadarzyła się nie lada okazja. W jednej z kampanii pojawiły się młynki marki Menu w bardzo atrakcyjnej cenie!
Minimalistyczny, opływowy kształt świetnie wpisze się w klimat ascetycznej kuchni. Młynki wyposażone są w bardzo trwały mechanizm mielący (podobno 😉 ), a ich używanie jest bajecznie proste. Wystarczy przekręcić dolną część, a z drewnianego korka wysypie się zmielona przyprawa.
Uwaga! Zakupione młynki opisane zostały jako kolor popielaty i szary. Szare być może są, ale ich odcień wychodzi z niebieskiego – dla mnie to nawet lepiej, w gratisie otrzymałam kolorystyczne nawiązanie do salonu.
Jeden młynek kosztował 59 zł! w porównaniu z regularną ceną rynkową, która wynosi mniej więcej 220 zł za sztukę to wspaniała okazja.
A Wy ostatnio coś upolowaliście?
P.S. Czy któryś z Czytelników wybiera się w dniu jutrzejszym na otwarcie Mint Grey2? Chętnie was poznam, powinnam dotrzeć na 13 i wyjść prawie ostatnia 😉