Kilkakrotnie wspominałam o naszej sypialni przy okazji serwowania na blogu różnorakich inspiracji na to pomieszczenie. Jej wyposażenie pod względem docelowości jest moją solą w oku, wszystkie meble zostały zakupione tymczasowo na 5 lat (oby!). Nie od dziś wiadomo, że to co na chwilę ma tendencję do zostawania na dłużej – o ile nie na zawsze. W ciągu trzech lat od wprowadzenia się do domu sypialnia przeszła naprawdę długą drogę aby wyglądać tak jak obecnie.
Na początku była podłoga i styropian służący nam za łóżko (jak w reklamie papieru toaletowego), a od wzroku sąsiadów chroniły nas niedbale rozwieszone prześcieradła przymocowane za pomocą szarej, szerokiej taśmy klejącej. Następnie dotarła do nas cywilizacja w postaci darowanego materaca od znajomych, kupionych stolików lack z Ikea i lampek nocnych widocznych na poniższych zdjęciach. Z czasem pojawiła się także szyna sufitowana osłonięta kartongipsem i w końcu tymczasowe acz wyczekane meble. Wszystko to szczęśliwie spowodowało efekt domino, chciałam więcej. Wertowałam oferty wszystkich sklepów w naszym zasięgu cenowym co by sypialnię udomowić szybko i niedrogo.
W dniu wczorajszym zmobilizowałam się i uchwyciłam kilka kadrów. Przez chwilę wahałam się czy na potrzeby zdjęć nie postawić tacy z jakąś pasującą kompozycją, jednak priorytetem jest dla mnie zaprezentowanie Wam jak nasza sypialnia wygląda w codziennej odsłonie. Ready? Steady? Go!
Kolorystyka sypialni jest bardzo zachowawcza, na odrobinę szaleństwa pozwoliłam sobie łącząc pasy z chevronem (lub jak kto woli szewronem 😉 ). Gdybym spytała po której stronie łóżka śpię na pewno byście odgadli – zdradzają mnie różowo-czerwone tulipany, mąż zaś musi mieć wolne miejsce do odkładania laptopa.
Toaletka i jej okolice są mocno sfeminizowane zarówno przez biżuterię oraz co widać na zdjęciu drzemiącą panią kotę.
Na fanpejdżu wspominałam o odebraniu krokodyla – bez obaw, to tylko pieszczotliwe określenie na ręcznie rysowanego konika morskiego. Zamówiony dzięki i przez Mint Grey, pozostaje tylko jedno pytanie: wieszać czy nie? Krokodyl podoba się nam tak bardzo, że rozważam czy nie powiesić go w jadalni. Jak myślicie?
To jeszcze nie jest finalna wersja tego pokoju. Nieskromnie uważam, że udało nam się stworzyć całkiem przytulne miejsce biorąc pod uwagę budżet jakim dysponowaliśmy.
Ciekawa jestem waszego zdania – szczerze 😉 Jeżeli macie pytania, chętnie na nie odpowiem.