Na zakup mebli z serii Ikea Äpplarö zdecydowałam się na początku pojawienia się w naszym domu tarasu z prawdziwego zdarzenia. Czy po tych kilku sezonach jestem zadowolona z wyboru i jak meble wyglądają teraz – po wiosennym odświeżeniu – przeczytasz niżej.
Przyznaję, że do posiadanych przedmiotów (nawet tych wyczekanych) mam nieco survivalowe podejście. Pozwalam swobodnie brykać po nich kotom i bawić się dzieciom, a w sezonie letnim nie zdarza mi się nawet okrywać mebli tarasowych przed deszczem – wyjątkiem są jedynie poduchy, które wnoszę do domu pod koniec każdego dnia.
Seria mebli Ikea Äpplarö w swojej oryginalnej powłoce dzielnie służyła nam przez trzy sezony, jednak po poświęceniu jej kilku chwil uwagi zauważyłam, że przydałoby się ją odświeżyć.
W tym celu zakupiłam dwie puszki dedykowanej bejcy z serii Varda w kolorze brązowym oraz komplet pędzli.
Moje kolejne kroki wyglądały następująco:
- Dokładnie przemyłam meble wodą pod ciśnieniem i pozostawiłam do wyschnięcia.
- Na tarasie przygotowałam sobie stanowisko pracy, rozłożyłam gruby, szary papier pełniący funkcję ochronną i … przystąpiłam do działania.
- Bejca jest bardzo rzadka, więc dbałam o to, aby na pędzlu znajdowała się wyłącznie potrzebna jej ilość.
- Ogólnie rzecz biorąc, na pokrycie wystarczała jedna warstwa, miejscami, gdzie meblom słońce dawało się mocno we znaki potrzebne były dwie.
- Całość schła błyskawicznie – sprawdzone na żywo zainteresowanej i wskakującej na praktycznie świeżo malowane meble kotce.
Do odświeżenia ośmiu drewnianych elementów zużyłam trochę więcej jak pół puszki bejcy, ale mniej niż ¾. Na obecny sezon dokupiliśmy jeszcze trzy dodatkowe elementy, które dla ujednolicenia koloru zabejcowałam chwilę po skręceniu. Myślę, że spokojnie wystarczyłoby na jeszcze kolejne 2 segmenty.
Wydaje się mało skomplikowane? To dobrze, bo takie właśnie jest. Za to m.in. lubię produkty z Ikea, bo z robotą nie muszę czekać na męża i przypominać mu o niej co pół roku ;).